12 pytań do:
Katarzyna Piasecki
Kasia, to prawdziwa przyjemność gościć Ciebie w moim projekcie 12on12!
Zacznijmy od początku ☺ czyli od Twojego nazwiska. Jak to jest, iż nie posługujesz się żeńską końcówką nazwiska tylko męską. Co jest powodem?
Haha. Nazwisko budzi rzeczywiście czasem kontrowersje. Ludzie nawet poprawiają mnie, sugerując, że nie wiem jak się nazywam ☺. Spędziłam pół życia w Niemczech i mam podwójne obywatelstwo. Wychodząc za mąż musiałam wybrać nazwisko bez odmiany żeńskiej, gdyż inaczej w Niemczech nie byłabym żoną swojego męża. A jak wiadomo, to może rodzić wiele papierkowych problemów w tym kraju. Szczerze mówiąc, za ten porządek i jasność uwielbiam Niemcy.
No właśnie, Niemcy – wyjechałaś z rodzimego miasta na studia do Bonn – studiować ekonomię. Co ciągnęło Cię do innego kraju?
Wyjazd do Niemiec był zupełnym przypadkiem. Nie dostając się na moja wymarzoną uczelnię SGH spełniłam marzenia mojego ojca by wypchnąć mnie na studia za granicę. Trzeba pamiętać, że wtedy wyjazd to nie była oczywistość. Polska nie była członkiem Unii Europejskiej i bardzo mało osób decydowało się na edukację za granicą. Wszystko było drogie, niedostępne i mentalnie bardzo trudne. My akurat mieliśmy przyjaciół, którzy sterowali akcją, a skok na głęboką wodę był jedyną alternatywą. Skok był naprawdę spory bo moja znajomość języka była na bardzo niskim poziomie. Ale jak to bywa, takie ekstremalne akcje odciskają piętno i dużo uczą o odwadze.
Osiągnęłaś też w Niemczech niesamowity sukces – pracowałaś w takich instytucjach jak UniCredit, Lazard, Rothschild i Berenberg, głównie w finansowej stolicy Niemiec czyli Frankfurcie nad Menem (FFM). Jak podchodziłaś do procesów rekrutacyjnych? Które Twoje mocne strony wykorzystywałaś, aby piąć się do góry?
W czasie studiów intensywnie szukałam swojego miejsca w biznesie. Zawsze interesowało mnie prowadzenie firmy, przedsiębiorczość, trendy. Gdy napotkałam na ludzi z bankowości inwestycyjnej od razu wiedziałam, że tam jest moje miejsce. Pociągała mnie sprawczość, upór, odwaga oraz gra zespołowa, niezwykła umiejętność budowania relacji, przewidywania ruchów, wymyślania strategii. I myślę, że te cechy które tak mi się podobały były moim kluczem do sukcesu zarówno w rekrutacji jak i później w pracy.
O pracy w FFM marzy wiele osó Jakie widzisz zalety w porównaniu do Londynu. Czy jest to różnorodne środowisko pracy?
Środowisko pracy nie jest na pewno, aż tak różnorodne i multi-kulti jak w Londynie. Transakcje są też z reguły trochę mniejsze i mniej rozpoznawalne i mniej opisywane na pierwszych stronach gazet. Czasami na pewno można mieć wrażenie, że wielki świat jest tam na Wyspach. Jednak należy doceniać Niemiecką gospodarkę i wszystkich “hidden champions”, niesamowite firmy rodzinne z długimi tradycjami. Jeśli chodzi o samo miejsce zamieszkania: Londyn jest zawsze fascynujący, uwielbiam tam jeździć ale we Frankfurcie łatwiej się żyje – jest mniejszy i przytulniejszy co przy trybie pracy w banku jest moim zdaniem atutem.
Osiągnąwszy duży sukces za granicą wróciłaś do kraju, do Warszawy. Czy porzucenie tak ważnego centrum finansowego było łatwą decyzją?
Nie była to łatwa decyzja, ale w pewnym momencie byłam zafiksowana na otworzeniu własnej firmy. Polska wydawała się wtedy krajem otwierających się możliwości. Jak pisał The Economist, kraj stał u progu drugiego złotego wieku Jagiellonów. Jest tu wiele start-upów, nie wszystko zostało osiągnięte, Polacy wierzą w możliwości osiągnięcia spektakularnego sukcesu, pewne rzeczy są łatwiejsze. Poza tym moja wizja na życie jest taka, aby być obywatelem świata i żyć i być aktywnym zawodowo i prywatnie w kilku krajach. Nie jest to łatwe i wciąż buduję ta pozycję, ale jednak sprawia przyjemność i daje dużą satysfakcję.
Wracając do kraju spełniłaś marzenie wielu kobiet czyli założyłaś własną markę odzieżową. Co Cię popchnęło do zostania przedsiębiorcą? Skąd pomysł na markę odzieżową?
Zawsze chciałam być przedsiębiorcą. Pociągała mnie perspektywa kreacji, tworzenia czegoś od nowa, radzenia sobie z wyzwaniami. To był też jeden z głównych motywatorów do wybrania działki fuzji i przejęć, czyli odpowiedź na pytanie “What makes the company tick”. Pomysł na markę modową wynikał czystko z identyfikacji problemu na rynku. Mimo wielkiej ilości ciuchów w sklepach, uważałam że nie ma nic do ubrania dla kobiet w biznesie. Zauważyłam rosnącą grupę klientek totalnie ignorowaną przez projektantów i marki odzieżowe.
Ja chciałam stworzyć ubrania niezawodne, wygodne, w których kobiety czułyby się pewne siebie przez cały, nawet najdłuższy dzień. Myślałam o moim trybie dnia i różnych rolach życiowych i zajęciach, które mam. Podróżach. Wyjściach na drinki. Koledzy w swoich garniturach: zawsze wygodnie, odpowiednio ubrani, niezależnie od sytuacji. I taka myśl przyświeca mi do dziś. Ma być komfortowo, świeżo, a jednocześnie podkreślać nasze kompetencje i mówić “I mean business”.
Odkryj nam proszę trochę kulis tworzenia marki detalicznej. Czy jest to proste zajęcie czy wręcz przeciwnie? Jak wiele elementów łańcucha dostaw trzeba mieć przemyślanych i spiąć ze sobą, aby powstała bluzka lub sukienka?
Tworzenie ubrań, z pozoru proste, jest bardzo skomplikowane. Szczególnie jeśli stawiasz na bezkompromisową jakość. Wszystko zaczyna się od pozyskania materiału. U nas oprócz tego, że materiał ma być wygodny w użytkowaniu (czyli nie ograniczać swobody ruchów, oddychać, nie gnieść się), to musi być długotrwały i spełniać najwyższe standardy jeśli chodzi o zrównoważoną produkcję i ochronę środowiska. Kolejnym krokiem jest konstrukcja ubrania. Tu też nie odpuszczamy. Z ciekawostek: większość modeli w znanych sieciówkach nigdy nie jest mierzona na modelce. Dlatego trudno się dziwić, że większość kobiet o normalnych kształtach nie wchodzi w ubrania i odczuwa dyskomfort. Na koniec musimy jeszcze wpasować się w proces produkcyjny naszych partnerów. Wszystko musi być skoordynowane również z marketingiem, sesjami zdjęciowymi i sprzedażą, by produkt trafił do klientek w odpowiednim czasie. Na szczęście tu mamy trochę prościej: nasz ubrania nie maja sezonowości. Często pozostają w naszej ofercie przez wiele lat. Więc spóźnienia nie są aż tak bolesne.
Kluczem do rozwoju marek detalicznych jest moim zdaniem zrozumienie potrzeb klientó Ty codziennie masz kontakt ze wspaniałymi kobietami, które są Twoimi klientkami. Powiedz nam kim są kobiety ENNBOW? Jak bardzo są różnorodne?
Od początku istnienia marki moim priorytetem były i są kobiety w biznesie. Kobiety, których tryb życia wymaga aktywności, mobilności, codziennej prezencji biznesowej bez względu na wiek. Ubranie jest dla nich ważnym aspektem, ale w większości chcą załatwić ten temat szybko i skutecznie. Nasza #ENNBOWoman jest sfokusowana na celu, na priorytetach, na sprawnym łączeniu różnych ról życiowych. Dużo podróżuje, obraca się często w męskim towarzystwie, jest poddawana często ocenie poprzez to jak wygląda. Ponieważ ubrania ENNBOW są dość minimalistyczne, kolekcja pozostawia wiele pola do własnej interpretacji. Zarówno do transformacji ubrania na wiele okazji nawet w ciągu jednego dnia jak również wyrażenia swojego indywidualnego stylu i osobowości.
Bycie przedsiębiorcą to ciągła innowacja. Jako klientka ENNBOW czuję się pozytywnie zaskakiwana – nowymi wzorami i kolorami ubrań, ale też dostosowywaniem się marki do zmieniającej się rzeczywistości. Jak zmieniło się ENNBOW podczas pandemii, a co oferuje kobietom w obecnej hybrydowej rzeczywistości?
Nieustannie staramy się zaskakiwać nasze klientki jakością i tym jak czują się w naszych ubraniach nawet gdy maja trudny i intensywny dzień. Produkt ma zachwycać niezależnie od tego jak długo jest w szafie. Jeśli wypuszczamy coś nowego, myślimy w kategoriach jak wprowadzić innowację w kroju, elementy modelujące sylwetkę, jeszcze większą wygodę. Jak przekształcić wymarzony klasyk modowy, rzadko dostępny dla kobiet biznesu w coś co mogą ubrać do pracy. Taką innowacją, spojrzeniem w przyszłość jest nasz Cat Woman Suit. Nowoczesny garnitur biznesowy. Hybryda elegancji i komfortu. Jak się okazało – strój idealny na home-office. W duchu łączenia różnych ról życiowych. Ostatnio wprowadziłyśmy też innowację na stronie obsługi naszych klientek. Myśląc o braku czasu, o mozolnym procesie zakupy czy to online czy offline można u nas skompletować garderobę w trybie tak zwanej domowej przymierzalni ENNBOX. To spersonalizowany serwis zakupowy, który oszczędza czas i pozwala podejmować bardziej świadome decyzje.
Moim zdaniem siłą Twojego biznesu jest to, iż osobiście i poprzez markę wspierasz kobiety i bije od Ciebie kobieca siła! My poznałyśmy się w W2W czyli grupie kobiet liderek ze swoich środowisk. Współpracujesz z wieloma organizacjami wspierającymi kobiety. Bardzo się cieszę, iż jesteś również Ambasadorką 30% Club Poland. Co przyciągnęło Cię do tej inicjatywy?
Nie planowałam tego od początku istnienia marki – nie widziałam nierówności i wydawało mi się że ścieżka kariery kobiet jest zależna od ich własnego nastawienia. Jednak obcowanie z kobietami, bliższa obserwacja środowiska pracy i analiza moich własnych doświadczeń uświadomiła mi, że jest inaczej. Zaszłości, uwarunkowania, uprzedzenia, ograniczenia, które same sobie nakładamy. Moją drugą misją stało się kreowanie świadomości kobiet i wspieranie ruchu mającego na celu wyrównanie szans i balansu w środowisku pracy i na scenie publicznej. Mocno wierzę w siłę kobiecego przywództwa i ważności kobiecego wkładu, intuicji, stylu zarządzania w podejmowanych działaniach i decyzjach. Uważam, że w dzisiejszych czasach, gdzie problemy wręcz piętrzą się i mają zasięg globalny udział kobiet jest niezbędny. Dlatego też 30% Club Poland jest dla mnie taki ważny. To co naprawdę podoba mi się w kampanii to fakt, że bazuje ona na twardych danych, twardych zobowiązaniach i włącza mężczyzn do działań.
Dziękuję Ci za miłe słowa o 30% Club Poland. Ta kampania społeczna wpisuje się w tzw. trendy ESG czyli środowiskowe, społeczne i ładu korporacyjnego. Jak ENNBOW wpisuje się w zrównoważoną modę?
Jakość, długotrwałość, unikanie nadmiaru oraz etyczność zawsze było wpisane w wizję mojej marki. Produkujemy nie na sezony ale na lata. Czy wiesz, że my nigdy nie przeceniamy naszych ubrań? Edukujemy konsumentki że nasze produkty i że zakup ubrań to inwestycja. Współpracujemy tylko z partnerami, którzy podzielają nasze wartości i działają w duchu ESG. Rownież ENNBOX jest elementem tej strategii. Są to celowe zakupy, zmniejszony ślad węglowy w dostawie oraz opakowania wielokrotnego użytku. Jak już była wielokrotnie mowa, ENNBOW oprócz ubrań ma też element socjalny. Włączamy się w inicjatywy wspierające rozwój kobiet i ich karier, jak również we wsparcie dziewczyn na początku ich drogi.
ENNBOW jest kobietą, ale nie tylko Polką. Twoje ubrania sprzedają się w wielu europejskich stolicach. Ty też cały czas działasz nie tylko w Polsce, ale również w Niemczech jako wykładowca w Kolonii i w Zurichu jako partner w KMK Venture. Czy potrzeby i wyzwania Europejek są podobne?
Potrzeby są zdecydowanie bardzo podobne. Wszystkie nas łączy intensywny tryb życia, marzenia te małe i duże, szukanie jakiegoś rodzaju balansu między pracą a życiem, znalezienie równowagi, odpoczynku i regeneracji. Dzięki temu międzynarodowemu aspektowi mogę obserwować różnice w stylu, poziomie świadomości i emancypacji. I łączyć ii przekazywać dalej to co najlepsze: przebojowość Polek, Niemiecką stabilność i wytrwałość, oraz Szwajcarską umiejętność współpracy i ich naturalną smykałkę do robienia biznesu.
Kasia, bardzo Ci dziękuję za wielką porcję inspiracji i pozytywnej energii!