12 pytań do:
Katarzyna Drewnowska
Kasia, bardzo Ci dziękuję za wzięcie udziału w 12on12.
Prowadzisz własne wydawnictwo i wydajesz książki. Podobnie jak ja, uwielbiasz czytać i jesteś na bieżąco, jeśli chodzi o nowinki czytelnicze. Powiedz skąd pomysł, aby je wydawać?
Tu odpowiedź nie będzie zaskakująca – pomysł powstał z pasji, miłości do dobrej literatury i korzeni. Wychowałam się w domu pełnym książek. Moi rodzice z wykształcenia matematycy, uwielbiali książki i tę miłość skutecznie mi przekazali. I to na tyle skutecznie, że jako jedyna z całej rodziny nie poszłam w kierunku kariery naukowej w zakresie matematyki, tylko skupiłam się na literaturze. Jednak nie od razu założyłam własne wydawnictwo i związałam z tym swoją zawodową działalność. Przez kilkanaście lat pracowałam w dużych korporacjach i zajmowałam się relacjami inwestorskimi i public relations. W 2006 roku równolegle do pracy w „korpo” założyłam Wydawnictwo Filo, ale traktowałam je bardziej jako hobby, wydając jedną książkę rocznie. Uwielbiałam pracę w „piarze”, kontakt z ludźmi, ciągłe zmiany. Z drugiej strony działalność wydawnicza zabierała mi coraz więcej czasu i w końcu stanęłam przed wyborem: stabilna i lubiana praca w korporacji, czy praca na swoim – pełna niepewności, na niestabilnym rynku z niskim czytelnictwem, ale za to wynikająca z pasji i prawdziwej miłości. Wybór wbrew pozorom był prosty. Od 2014 roku zajmuję się jedynie wydawaniem książek, choć z doświadczenia korporacyjnego wciąż czerpię w codziennej działalności.
Jak to jest z czytelnictwem w Polsce? Czy Polacy naprawdę nie czytają książek? Czy pandemia coś zmieniła?
Niestety badania czytelnictwa nie pozostawiają złudzeń. Polacy nie czytają książek. Za to, bardzo romantycznie, zakładają mnóstwo nowych wydawnictw. Taki paradoks. Czy pandemia coś zmieniła? Mogę powiedzieć ze swojej perspektywy. Specjalizuję się w wydawaniu książek kulinarnych i poradnikowych. W pandemii na pewno Polacy ciut przekonali się do zakupu książek przez internet. W początkowym okresie ciągłych lockdownów na pewno wzrosło zainteresowanie dobrymi pozycjami kulinarnymi. Kupując takie książki Filo jak np. „Jerozolima”, „Palestyna” czy „Ugotuj sobie szczęście” można było wyruszyć w kulinarną podróż nie wstając od stołu. To właśnie chcę dać czytelnikom moich książek – nie tylko wspaniałe, smakowite przepisy, lecz także otworzyć drzwi na świat, na inne kultury czy ciekawą historię. A przez jedzenie można to zrobić znakomicie. „Palestyna. Książka kucharska” została wybrana jedną z najważniejszych książek wydanych w trakcie pandemii, właśnie z tego powodu.
Na swoim koncie masz takie hity wydawnicze jak Nigella czy Perfekcyjna pani domu. Jakie książki sprzedają się w Polsce najlepiej?
Wciąż najlepiej sprzedają się książki rodzimych pisarzy, szczególnie autorów kryminałów, ale na pewno w ostatnich latach zdecydowanie wzrosło zainteresowanie książkami poradnikowymi czy kulinarnymi. Kiedy zaczynałam w 2006 roku z pierwszą książką „Nigella gryzie” praktycznie żadne wydawnictwo nie interesowało się literaturą kulinarną zagranicznych autorów. To był rok, kiedy tryumfy święciła książka „Pascal po prostu gotuj”. Na półkach księgarskich można było znaleźć albo Pascala albo moja Nigellę oraz klasyki typu „Kuchnia polska”. Przez lata sytuacja diametralnie się zmieniła. Teraz prawie każde wydawnictwo ma w ofercie tytuły kulinarne. W każdym miesiącu są premiery kilku książek kucharskich, a teraz w okresie przedświątecznym tych premier będzie kilka na tydzień. Z jednej strony się cieszę, że w Polsce można kupić tak wiele książek kulinarnych wydawanych na całym świecie, z drugiej jednak niestety muszę stwierdzić, że sporo z nich jest kiepskiej jakości ze względu na chociażby tłumaczenie, więc rynek jest zalany średniej jakości publikacjami. Czytelnik w Polsce jest jednak coraz bardziej wyrobiony w zakresie literatury kulinarnej, także potrafi wybrać wartościowe tytuły.
Wspomniałaś już, iż Twoje wydawnictwo Filo ma bardzo ciekawą niszę – specjalizujesz się w książkach kulinarnych i poradnikach dla kobiet. Skąd taki wybór?
Filo jest małym butikowym wydawnictwem. Wydajemy 4, 5 książek rocznie, ale przygotowujemy je bardzo starannie. Poświęcamy sporo czasu na tłumaczenie, redakcję, pracę z tekstem. Wybieramy najwyższej jakości papier – wszystko po to, aby czytelnik biorąc do ręki książkę Filo był pewien, że ma w ręce dzieło najwyższej jakości. Lubię porównywać książki Filo do pudełka czekoladek – piękne z zewnątrz, smaczne w środku. Poza tym, co myślę najważniejsze, bardzo starannie dobieram tytuły. Za każdą książką stoi jakaś historia. Nigella w 2006 roku to był swoisty fenomen, nie kulinarny, lecz kulturowy. To, że można być „boginią domowego ogniska”, z gotowania zrobić sztukę przy pełnej akceptacji swojego nieidealnego ciała było czymś przełomowym – pamiętajmy, że mówimy o czymś co miało miejsce 15 lat temu. „Jerozolima” Yotama Ottolenghiego oswoiła Polaków z kuchnią bliskowschodnią, a zrobiła to poprzez niesamowite historie związane z tym miastem. Książki Nigela Slatera oprócz przepisów dostarczają bardzo wartościową literaturę – autor jest erudytą, na podstawie jego autobiograficznej książki wystawiana jest sztuka na londyńskim West Endzie. Z kolei nasze książki poradnikowe też niosą za sobą coś więcej. Przykładowo pierwsza książka poruszająca temat „osiędbania” została wydana przez Filo. Nie mówiąc już o największym sukcesie wydawniczym Filo czyli „Perfekcyjnej pani domu”, którą czytelnicy traktowali bardzo poważnie, wychodząc z założenia, że jeżeli posprzątamy nasz dom to wprowadzimy porządek do naszego życia.
Zwykły czytelnik przychodzi do księgarni lub kupuje książkę e sklepie internetowym. Nie zdaje sobie sprawy jak długim i skomplikowanym procesem jest wydanie książki. Zacznijmy wiec od samego początku. Skąd bierzesz pomysły na wydanie książek?
Rzeczywiście wielu ludziom wydaje się, że książka od tak powstaje i jest na półce. A to skomplikowany proces, wymagający dbałości i precyzji. Pomysły na swoje tytuły biorę z kilku źródeł – bezpośrednio od zagranicznych wydawnictw, z którymi jestem w kontakcie (większość książek wydaję na licencji), od agencji literackich, których mamy w Polsce kilka naprawdę bardzo dobrych. Agenci wiedzą, jakie tytuły mnie interesują i podsyłają propozycje. Sama także szukam i tu po prostu spędzam sporo czasu buszując po internecie. Ale tak naprawdę to wśród dziesiątek tytułów, często bardzo dobrych, wydawanych z sukcesem na świecie, jakiś jeden powoduje szybsze bicie serca. Dlaczego? Często sama nie wiem, ale staram się ufać intuicji i wyczuciu, które zdobyłam w ciągu 15 lat doświadczenia w wydawaniu książek.
Zróbmy zatem kolejny krok, decydujesz się na daną książkę, trzeba teraz zawalczyć o to, aby móc ją wydać. Jak wygląda proces pozyskiwania licencji na wydanie książki?
Tu historia nie będzie ekscytująca. Podobnie jak w innych branżach. Oferta i negocjacje. Potem umowa i cały proces wydania książki.
Masz już pomysł na książkę i prawa do jej wydania, co dalej?
Dalej cały proces związany z przygotowaniem polskiego wydania. Znalezienie dobrego tłumacza (nie tylko językowo, ale i dobrze poruszającego się w temacie, którego dotyczy książka. Wtedy tłumaczenie będzie dobre i prawdziwe), świetnego redaktora i korektora. To w warstwie słownej. W warstwie wizualnej kupienie praw do layoutu i zdjęć w książce, współpraca z plastykiem kiedy zmieniamy coś w wyglądzie książki lub świetnym grafikiem i przygotowanie książki w warstwie wizualnej. W międzyczasie proces negocjacji z drukarniami, wybór papieru i uszlachetnień. Pozostaje jeszcze nie mniej ważne ustalenie spraw dystrybucyjnych i promocyjnych. Mam to szczęście, że Filo jest reprezentowane przez największego dystrybutora książek w Polsce firmę Dressler.
Czy książki dystrybuuje się samemu czy raczej korzysta z dystrybutorów?
To wszystko zależy od strategii danego wydawnictwa. Duże domy wydawnicze na ogół mają własną dystrybucję, mniejsze wydawnictwa korzystają z tak zw. dystrybucji wyłącznej, czyli po prostu cały nakład idzie do wybranego dystrybutora i to on zajmuje się wszelkimi sprawami związanymi z dostępnością książek na półkach. Tak jest w przypadku Filo. Niektórzy autorzy decydują się na samodzielne wydanie książek (także kulinarnych). Wtedy model jest jeszcze inny – przed zleceniem druku książki zbierane są zamówienia od czytelników a następnie druk jest zlecany na sprzedaną już liczbę książek i bezpośrednio wysyłany do odbiorców.
Jak długi jest czas od pomysłu do wydania książki?
To wszystko oczywiście zależy od tytułu i od wydawnictwa – jego wielkości i skali działania. Filo przygotowuje książki bardzo długo. Lubię mieć ten komfort, aby nie spieszyć się z pracą nad danym tytułem. Uśredniając lubię mieć na pracę nad książką około roku, tak aby tłumacz miał spokojnie czas na przekład, redaktor na pracę z tekstem, grafik na skład i żeby potem nie spieszyć się z przygotowaniem publikacji do druku. Ale tak pisałam wcześniej – Filo to swojego rodzaju manufaktura, mały butik. Dodatkowo mam szczęście, że otaczają mnie pełni pasji i zaangażowania ludzie, którzy na każdym etapie czują się w pełni odpowiedzialni za efekt, a gotową książkę traktują jak swoje dziecko.
Wydawnictwo Filo ma na swoim koncie wydanie już prawie 60 książek. Czy każda książka była hitem? Co robi się z książkami, które jednak nie trafią do gustów czytelników?
Oczywiście, wydałam kilka tytułów, które pomimo nadziei jaką w nie pokładałam, nie trafiły w gusta czytelników. Myślę, że część z nich wydałam po prostu za wcześnie na polski rynek. Mowa tu np. o „Metodach” Phila Stutza i Barrego Michelsa, które opublikowałam w momencie zachwytu polskich czytelników nad „Sekretem” Rondy Byrne. Dla wydawcy nakład, który się nie sprzedaje to największe ryzyko prowadzenia działalności. Próbuje się wtedy wszystkiego – od działań promocyjnych po oferty rabatowe.
Przed rozpoczęciem swojej kariery jako przedsiębiorca byłaś świetną profesjonalistką od PRu (public relations) i IR (investor relations). Jak długo przygotowywałaś się do roli przedsiębiorcy?
Miałam to szczęście, że przez osiem lat równolegle pracowałam w dużej giełdowej spółce i prowadziłam, oczywiście w mniejszej skali niż teraz, działalność wydawniczą. Zajmując się relacjami inwestorskim i PRem pracowałam na styku wielu aspektów funkcjonowania spółki, mogłam uczyć się dobrych standardów począwszy od finansów, sprawozdawczości czy biznesu. Oczywiście skala działalności jest nieporównywalna. To jak stawianie obok siebie mrówki i słonia. Ale jeżeli przez blisko 10 lat pracy w spółce giełdowej nauczyłam się jej standardów funkcjonowania to w pewnym sensie mogę przełożyć je na moje małe podwórko. Przykładowo każda z moich książek ma oddzielny RZiS. Dzięki temu łatwo mogę obserwować który tytuł jest rentowny i w miarę szybko zareagować.
Czy poleciłabyś kobietom bycie przedsiębiorcą?
O tak! Jeżeli tylko czują chęć i mają takie marzenie. Generalnie uważam, że ludzie dzielą się na pracodawców i pracobiorców. Jedni czują się lepiej w pierwszej roli inni w drugiej. Ważne, aby podążać za swoim typem osobowości w drodze zawodowej. Spotykam wiele kobiet przedsiębiorców. To wspaniałe, doskonale zorganizowane kobiety, które często musiały wielokrotnie więcej na swojej drodze udowodnić, aby osiągnąć sukces niż mężczyźni. Kobiety są konsekwentne, dynamiczne, szybko podejmują decyzję. I potrafią pogodzić kilka światów. Jestem pod ogromnym wrażeniem wielu przedsiębiorczyń i mam nadzieję, że będą one inspiracją dla tych, które wahają się postawić pierwszy krok w biznesie.
Kasia, bardzo Ci dziękuję za rozmowę i życzę dalszych sukcesów!