12 pytań do:
Beata Szparaga-Waśniewska, CFA, Doradca Inwestycyjny
Beatko, bardzo się cieszę, iż zgodziłaś się wziąć udział w 12on12! Czas tak szybko leci. Pamiętam jak przeprowadzałam z Tobą rozmowę rekrutacyjną do działu analiz w biurze maklerskim. Minęła dekada i jesteś jedną z najbardziej cenionych osób na tzw. sell-sidzie czyli wśród analityków i analityczek akcji.
Już na studiach byłaś zdecydowana, aby pracować na rynku kapitałowym. Co przyciągnęło Cię na rynek?
Idąc na studia wiedziałam, że moja przyszła praca musi być decyzyjna, związana ze stałym rozwojem i wymagająca analitycznego myślenia. Na drugim roku Zarządzania na Uniwersytecie Gdańskim wybrałam więc specjalizację Inwestycje i napisałam pracę licencjacką poświęconą wycenie Lotosu. Bardzo mnie to ćwiczenie wtedy wciągnęło i zaczęłam interesować się giełdą. W Trójmieście nie było niestety zbyt wielu możliwości pracy związanej z rynkiem kapitałowym, zaczęłam więc pracę w kontrolingu u jednego z trójmiejskich deweloperów, ale szybko zdałam sobie sprawę, że potrzebuję czegoś dynamiczniejszego. Przeniosłam się więc na studia magisterskie na SGH (Szkoła Główna Handlowa), zaczęłam szukać pracy na tzw. „sell-sidzie” i” buy-sidzie” oraz przygotowywać się do egzaminu na doradcę inwestycyjnego. Znalazłam wtedy ogłoszenie na stanowisko juniora w ING Securities i tak się poznałyśmy.
Wykonujesz zawód analityka akcji – opowiedz proszę na czym on polega i jak wygląda przeciętny dzień w pracy analityka w biurze lub domu maklerskim?
Dzień pracy analityka zaczyna się dość wcześnie, czasami jeszcze przed 7:00. Na początku dnia przygotowujemy biuletyn poranny i komentarze np. do wyników kwartalnych. Później mamy spotkanie z maklerami, na którym omawiamy i kwantyfikujemy wydarzenia w naszych sektorach. W dalszej części dnia, bierzemy udział w spotkaniach ze spółkami, przygotowujemy rekomendacje i przedstawiamy pomysły inwestycyjne klientom.
Wymieniłaś wiele ciekawych aspektów – zacznijmy od komentarzy do wyników kwartalnych publikowanych przez spółki. Jakie kluczowe aspekty tych wyników analityk powinien wziąć pod uwagę? Kiedy możemy powiedzieć, iż dane wyniki są dobre a kiedy złe?
To bardzo zależy od sektora. Ważne jest na ile wyniki różnią się od naszych oczekiwań, co z nich wynika na kolejne kwartały oraz jaka jest ich jakość. Zawsze trzeba oczyścić wynik o ewentualne zdarzenia niegotówkowe, czynniki niepowtarzalne czy zabiegi księgowe.
Do analizy sprawozdań finansowych potrzeba dużej wiedzy i doświadczenia, w szczególności jeśli dokonuje się jej pod presją czasu – jak to ma miejsce w sezonie wyników (okresie czasu, podczas którego spółki giełdowe publikują wyniki okresowe). Czy często w sprawozdaniach finansowych można spotkać się z kreatywną księgowością?
Bardzo często, niestety standardy rachunkowości pozwalają na wiele, a sam fakt, że sprawozdanie zostało poddane badaniu audytora wcale nie znaczy, że pokazuje ono prawdziwy obraz finansów spółki. Pokazuje to m.in. głośna sprawa GetBacku. Znam też przykłady spółek, które miały ogromne zobowiązania pozabilansowe, których nie ujawniały, bo audytorzy od nich tego nie wymagali. Spółki często zmieniają też zasady rachunkowości, przekształcają dane historyczne. Czasami tylko poziom gotówki jest wiarygodny, chociaż są sposoby, aby i tę pozycję „podkręcić” na koniec kwartału.
Oprócz sprawozdania finansowego, spółki publikują też sprawozdanie zarządu z działalności, czyli w uproszczeniu taką formę podsumowania i komentarza zarządu do osiągniętych wyników. Jakie dobre praktyki w tych materiałach byś wyróżniła a jakie powinny odejść do przeszłości?
Dobrą praktyką jest pokazywanie w sprawozdaniu dodatkowych danych, dzięki którym można lepiej zrozumieć biznes spółki i jego perspektywy – mogą to być wolumeny, udziały rynkowe, portfel zamówień czy plany na kolejne kwartały. Mało użyteczne są natomiast sprawozdania zarządu, w których nie ma żadnej wartości dodanej, a tylko suchy opis liczb ze sprawozdania.
Wspomniałaś już, iż elementem pracy analityka jest tworzenie raportów i rekomendacji na spółki notowane. Co one zawierają? Jak długo trwa tworzenie takiego raportu?
Rekomendacje zawierają na ogół analizę rynku, na którym działa spółka, jej modelu biznesowego i strategii oraz prognozy i wycenę. Bardzo ważna jest też sekcja ryzyka. Praca nad nową spółką, szczególnie np. w przypadku raportu IPO (Initial Public Offering, pierwotnej oferty publicznej) może zająć ponad miesiąc.
Wiemy już, iż częścią raportu jest wycena spółki. Jakie metody wyceny są najczęściej wykorzystywane na polskim rynku i czym one się charakteryzują? Czy jeśli analityk/czka wydaje rekomendację „kupuj” lub „sprzedaj” to kursy reagują od razu?
Najczęściej wykorzystywany jest model DCF, który polega na dyskontowaniu przepływów pieniężnych prognozowanych na kolejne lata oraz wycena porównawcza, która pokazuje, ile nasza spółka powinna być warta w odniesieniu do wyceny rynkowej spółek z sektora.
To, iż spółka jest przewartościowana lub niedowartościowana nie oznacza, iż jej akcje po wydaniu rekomendacji spadną lub wzrosną. Musi się dopiero spełnić scenariusz zakładany przez analityka lub rynek musi zacząć dostrzegać, że ten scenariusz nie jest jeszcze zdyskontowany (uwzględniony) w cenie.
Praca analityka akcji to praca nie tylko ze sprawozdaniami i modelami wyceny, ale też z ludźmi. Trzeba utrzymywać relacje z inwestorami oraz ze spółkami. Skupmy się na tych ostatnich – jak reagują zarządy na rekomendacje „kupuj” a jak na „sprzedaj”?
Kiedyś usłyszałam od prezesa spółki, na którą wydałam rekomendację „sprzedaj” niemiłe komentarze, przez pewien czas nie byłam też zapraszana na ich konferencje wynikowe. W większości przypadków reakcja zarządów jest jednak bardziej wyważona – mówią na przykład, że postarają się mnie pozytywnie zaskoczyć, albo przekonać do zmiany zdania. W przypadku rekomendacji „kupuj” często wyrażają zdziwienie, że potencjał wzrostu nie jest wyższy. Na palcach jednej ręki mogę natomiast policzyć przypadki, kiedy zarząd przyznał, że moje założenia mogą być zbyt optymistyczne.
Rozmawiasz i znasz wiele zarządów spółek giełdowych. Jakie działania, sposób komunikacji czy też cechy charakteru wyróżniają osoby w zarządach, które uznawane za wiarygodne?
Moim zdaniem konsekwentna i transparentna komunikacja jest najważniejsza, przedstawianie realnych celów, a następnie ich dowożenie. Doceniam też, jak zarząd potrafi przyznać, że nie spełnił oczekiwań inwestorów i jednocześnie zapowiedzieć co planuje zrobić, żeby kolejny rok był lepszy.
Oprócz pracy zawodowej, angażujesz się również społecznie. Jesteś jedną ze współzałożycielek 30% Club Poland, za co Ci bardzo dziękuję. Czy niski udział kobiet we władzach spółek jest zauważalny w pracy analityka akcji? Czy są konsekwencje tego zjawiska?
Myślę, że liczby mówią same za siebie – jak wynika z raportu „Udział kobiet we władzach, a efektywność spółek”, bardziej różnorodne spółki notowane na GPW charakteryzowały się statystycznie istotnie wyższą marżą netto i niższą zmiennością kursu w latach 2015-19. Natomiast z własnej obserwacji wydaje mi się, że bardziej zdywersyfikowany zarząd i rada nadzorcza – nie tylko pod względem płci, ale również relacji z głównym akcjonariuszem czy doświadczenia, realnie przekłada się na trafniejsze decyzje biznesowe.
Patrząc z perspektywy lat spędzonych na naszym krajowym rynku kapitałowym, jak dużą zmianą na rynku będzie włączenie kryteriów ESG do raportów analitycznych i oceny spółek?
Jeszcze kilka lat temu rynek przykładał wagę w zasadzie tylko do „G” – governance czyli ładu korporacyjnego, przykładając premię do spółek z lepszym ładem korporacyjnym, a dyskonto do tych, które ładu korporacyjnego nie przestrzegają. Teraz rynek stopniowo zaczyna też uwzględniać „S” i E”- częściowo zmuszony regulacjami, a w przypadku „E” również ze względu na rosnące ceny CO2. Jest też coraz więcej funduszy, które wykluczają inwestowanie w spółki z ekspozycją np. na węgiel, ropę lub produkujące broń. Myślę, że w przyszłości spółki z niskimi ratingami ESG będą miały realny problem z pozyskaniem finansowania i będą nisko wyceniane na giełdzie.
Niedawno zostałaś też mamą, jak rodzicielstwo wpłynęło na Twoją pracę?
Obawiałam się luki w rozwoju zawodowym, a jednocześnie bardzo nam z mężem zależało, żeby podzielić się w miarę możliwości równo opieką nad dzieckiem – wzięłam więc 6 miesięcy urlopu macierzyńskiego, a kolejne 6 miesięcy wziął mój mąż. Z naszego doświadczenia jasno wynika, że to mit, że dla małego dziecka matka jest ważniejsza niż ojciec i dlatego powinna zostać z nim w domu -najlepiej aż do przedszkola. Po urlopie od razu wróciłam też do pracy na pełen etat. Czasami jestem mniej wyspana, ale z drugiej strony rodzicielstwo to też przyspieszony kurs wielozadaniowości, zarządzania projektami i podzielności uwagi. Jednocześnie dopiero teraz dostrzegam jak od małego wpajane są nam do głowy krzywdzące stereotypy – niektórzy uważają, że chłopiec powinien bawić się tylko piłką i samochodami, co innego dziewczynka – przyda jej się w życiu empatia i dlatego lalki są tylko dla dziewczynek.
Beatko, bardzo Ci dziękuję za rozmowę i podzielenie się swoimi doświadczeniami!